środa, 25 stycznia 2017

Stop waiting for friday and make the most of the moment you are in now.


Miesiąc, którego tak się bałam dobiega końca. Jeszcze kilka mroźnych dni i powita nas nowy, szalony, luty. Kiedyś kojarzył mi się z Walentynkami. Przedewszystkim. Czekałam na nie wraz z pomysłem na romantyczną randkę np. w blasku świec/ w wannie pełnej piany/ w płatkach róż ze swoim facetem. Teraz jest inaczej. Będzie to miesiąc krótki, pełen nowych wyzwań i będzie chłodniejszy niż jego poprzednik. Srogi luty.
W styczniu wszystkim odbija sodówka! Chcemy robić wszystko na raz, często też to, czego nie jesteśmy w stanie zrealizować jednego dnia. To przecież zmiany, nowe cele, nowi my i nowe cokolwiek.
Kiedy jednak ochłoniemy, zrozumiemy, że to proces przedewszystkim zmian, które mogą trwać miesiącami. Są trudniejsze niż się wydawało, a oprócz innej pisowni daty, niewiele zmienia się w naszym życiu. Masa ambicji zmienia się w masę gówna, które trzeba po sobie posprzątać. Nie no.... To nie jest najlepszy przykład. Fuj!
Rozstańmy się z kolejnym miesiącem w pokoju. Doceniajmy każdy dzień i dbajmy o to, by był taki, jaki chcemy żeby był. 
Nasze pokolenie przyzwyczaja się do rzeczy fast, życia fast i w ogóle wszystko jest fast - zaczynając na fast foodzie, a kończąc na fastpokemap (łapanie Pokemonów dalej jest w modzie?). Tracimy kontakt z faktyczną rzeczywistością i prawdziwym smakiem.

Ostatnio złapałam się na tym, że coraz częściej wystarcza mi kontakt internetowy z moją dobrą koleżanką, którą niestety widuje coraz rzadziej, a wcześniej spotykałam codziennie. Rozmowy telefoniczne trwają u mnie krócej, bo łatwiej napisać na komunikatorze, wstawić emotikonkę, czy napisać ZW (zaraz wracam) i po prostu zniknąć. 
Wielu ludzi nie stać na to, żeby zadzwonić i zapytać, co słychać. Najlepiej pisać godzinami o pierdołach niż naprawdę szczerze porozmawiać. Według mnie to całe komunikowanie zmierza chyba w nie do końca dobrym kierunku. Nie dla wszystkich to ważne, zgodzę się. Na szczęście łapię się na tym, że może jednak warto zadzwonić zamiast pisać. W życiu każdego z nas jest różnie i nie zawsze mamy czas, żeby porozmawiać. Pamiętajmy jednak o tym, aby odpowiadać na wiadomości. To naprawdę ważne.
Kiedyś po kilkukrotnym telefonowaniu do koleżanki, zdarzyło mi się dostać wiadomość zwrotną "oddzwonię później", co nie nastąpiło. I tak jeszcze kilka razy. To nie tak, że nie mogła rozmawiać. Ewidentnie łatwiej jej było pisać. To pisanie wchodzi nam w krew, bo jest szybciej i łatwiej. Nie zapomnijmy jednak, co znaczy dla nas rozmowa na żywo tj. składanie spójnych zdań, wsłuchanie się w tembr głosu, zbadanie nastrój drugiego człowieka. 
To tak a propos fastów. Bądźmy czasami niebanalni, oryginalni, odważmy się iść pod prąd. A nóż okaże się, że było warto! 

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Hello January...You open the box of the year and shout "come see that I brought today!"


Witam Cię Nowy Roku 2017,
Jesteś i będziesz mi bliski, bez względu na przeszłość. Razem z Tobą przyszły do mnie nowe plany, postanowienia i potrzeby.

Motywujesz mnie do tego, abym była silniejsza, cieszyła się własnym ciałem i dbała o nie. Przynosisz mi zdrowie i naprawdę nie narzekam. Dziękuję Ci za to, że mogę planować dzień bez strachu. Dzięki Tobie widzę przyszłość w ostrym kolorze. Wiem, ile potrafię  a z każdym Nowym Rokiem zauważam, ile zmieniło się czy we mnie, czy w Tobie.

Postanowiłam sobie nie dmuchać na zimne, żyć bardziej spontanicznie, każdy dzień wykorzystać chociażby na odpoczynek, cieszyć się z małych rzeczy, często się uśmiechać, nie bać się miłości i zaufać sobie. Nie chcę uzależniać się od cudzych potrzeb. Postanowień mam mnóstwo i dalej nie wiem, które zachowam dla Ciebie, a które dla siebie. Choć jesteś ze mną kilka dni, to czuję Cię wszędzie. Zaczynasz ze mną dzień i pomagasz mi go skończyć. Może być fajnie.

Liczę na Twoją hojność. Uznasz mnie za materialistkę, ale potrzebuję trochę więcej kasy.
Pieniądze szczęścia nie dają, ale dadzą mi je rzeczy, które mogę za nie kupić.
Nienawidzę rozmawiać o finansach, bo zawsze się denerwuję. Tym razem nich będzie inaczej. Na pewno się dogadamy. Dam Ci w zamian więcej czasu - Twoja doba będzie dłuższa. Gdy pomyślisz o wakacjach, pojedziemy tam gdzie zechcesz. I przyjaciół moich poznasz, tak jakbym tego chciała. Nasza młodość bardziej trwała, a miłość jeszcze głębsza. Obie będą nam zmianę podsuwały masę szczęścia! Aż mi cieplej na serduchu, gdy pomyślę teraz o tym. Nie chcę martwić się o spokój, ani pisać dłużej o tym. 
Teraz pomyślisz, że Cię psuję, lecz od tego mogłam zacząć: Apetyt rośnie w miarę jedzenia. 
Spójrz na siebie i powiedz, czy będziesz w stanie mnie zaspokoić.

środa, 14 grudnia 2016

Znów z rąk wypuszczam szczęście. Może tym razem zrozumiesz jak ważne jest to, gdy jesteś...

Myślałam dawniej, że kompletnie nie potrafię flirtować.
Sądziłam, że flirt to między innymi erotyzujące dowcipy, tajemnicze spojrzenia, czy uśmiechy w kierunku "obiektu". Flirtem były dla mnie wieloznaczności, gra w niedostępność, intrygi, dotknięcia od niechcenia, czy stworzenie warunków do bliskości fizycznej. Każde moje pojęcie o flirtowaniu było oparte na schematyczności, dopóki kilku mężczyzn nie wytknęło mi moich "aluzji". Zdarzyło się również tak, że to ja zastanawiałam się nad tym, czy mężczyzna ze mną flirtuje, czy jest po prostu uprzejmy. Oh! Do tej pory to zagadka, której nie rozwiążesz, dopóty nie przekroczysz tej granicy. 
Okazuje się, że w gruncie rzeczy, wszystko zależy od kontekstu. Zrozumiałam, że zarówno mężczyźni jak i kobiety celują w dobre stosunki. To od nas zależy jak dobre.
Do flirtu potrzeba nam poczucia wzajemnej atrakcyjności, przynajmniej na poziomie wyższym niż przeciętny i odrobina przyjaźni. 
Można odprowadzić kobietę do domu z czystej uprzejmości. Przepuszczenie jej przodem w drzwiach może nabrać innego znaczenia. 
Odróżniasz flirt od uprzejmości? Kontekst często nabiera dwuznaczności. A więc gdzie jest granica?

W moim przypadku obie postawy wyglądają podobnie. Aczkolwiek moim zdaniem u kobiety uprzejmości i flirt wydają się subtelniejsze. Nie generalizuję, a różnice pozostawiam dla Was.

Osobiście lubię łapać za słówka, puścić oczko, akcentować słowa, zmieniać ton głosu na przyjemniejszy, a nawet komplementować (zwłaszcza kobiety). Robię tak najczęściej, kiedy zwyczajnie darzę drugą osobę sympatią albo dobrze się dogadujemy.
Granica między flirtem a uprzejmością wyznaczamy 1. świadomie - kiedy czujemy coś więcej lub zwykle też kiedy nie mamy żadnych poważnych planów względem drugiej osoby. 2. nieświadomie, co może wynikać z naszej osobowości, wypływać z naszego gorącego albo odwrotnie - chłodnego temperamentu.

Powyższe "kategorie robocze" wcale nie muszą kończyć się związkiem, a wręcz przeciwnie. Powinny rozbudzać nasze mocne ego, podnosić samoocenę, poprawiać nastrój i wiele innych tego typu "rzeczy". W ostatnim czasie zaczęłam przywiązywać większą uwagę do tego co mówię i mówią do mnie inni - głownie mężczyźni. Nie biorę każdego słowa do siebie. Flirt uważam za naturalną formę relacji między dwojgiem osób, niekoniecznie płci przeciwnej. 
Być może niedawno spotkałam mężczyznę prawie idealnego. Zauroczył mnie swoją nietypową uprzejmością, wrażliwością i tym gorącym temperamentem. Mogę powiedzieć, że nasz flirt zamienił się w coś więcej. Przez chwilę odczuwałam fazę zakochania. Nieco później okazało się, że zabrakło kilku innych istotnych składników. 

Nomen omen, pamiętajmy o tym, że flirt bez znajomości sztuki uwodzenia lub z dodatkiem nadmiernych oczekiwaniach wobec drugiej osoby, może doprowadzić do wielu niedomówień i działań niepożądanych. 

czwartek, 11 sierpnia 2016

Nie chcę nigdzie iść, chcę Cię mieć tutaj dziś

Nieważne ile mi powiesz, ile ja powiem Tobie
będzie tak samo choć nie będzie łatwo 
ile razy jeszcze zastanowie się jak trzeba
jak szybko trzeba oddychać, żeby Cię poczuć?

Cisza pozwala docenić wartość każdego słowa

Oopsie!
Dawno mnie tu nie było


Jakiś error wykradł mi wszystkie zdjęcia z postów, które publikowałam 2 lata temu. Nie umiem tego wrócić. Ponad połowę wpisów wywaliłam bez mrugnięcia okiem i cieszę się, bo może wreszcie będzie tu porządek. Coś nowego.
Tamta autorka troszkę się zmieniła. Chce pokazać więcej siebie. Garstka czytelników prosiła mnie kiedyś o napisanie czegoś więcej o sobie. Więcej, hmm. Tylko ja tak bardzo tego nie lubię.
Ale... Obiecuję dzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami. Ostatnio najmodniejszym sposobem na internetowe "zbliżenia" okazują się pozostawać vlogi, zdjęcia na Instagramie albo Snapchat. Jest to bardziej bezpośrednia opcja od od czytania samego tekstu.
Mój blog dalej istanieje i od czasu do czasu zamierzam tu wracać. Oby na częściej.

Ave!

poniedziałek, 17 marca 2014

Czuję się jak milion, kiedy obok tyle zer.

Odcinam się od weekendu dużym krokiem. I od tłumów stojących w miejscu! Wiadomo, że poniedziałek to dzień, od którego chcielibyśmy zacząć wszystko od nowa. A przynajmniej próbować z czymś skończyć. Tak, ja kończę z opierdalaniem się!

piątek, 31 stycznia 2014

Miasto jest bestią, a my żyjemy w jej brzuchu


Sporo się zmieniło od tamtej jesieni. Drastyczne skoki temperatury spowodowały, że dostawałam gwałtowych bolączek. Ciężko było mi zabrać się za cokolwiek, a o tym blogu kompletnie zapomniałam. Jestem osobą, która z reguły cierpi na beztroski nastrój, ale tamten rok był trudny.
Z reguły takie ciężkie okresy ciągną się w bezkres.
Mam to za sobą! Zmieniłam otoczenie, zamknęłam za sobą kilka furtek i wyprostowałam sporo rzeczy. Nie zamierzam szukać przyjaciół w najpiękniejszych okresach swojego życia, bo wiem, iż ludzkość jest straszliwie interesowna. Aż trudno uwierzyć... Przypomniałam sobie, że rodzina jest naprawdę najważniejsza. Kocha Cie za to kim jesteś, i wcale nie musisz być najmądrzejszy, najzdolniejszy i najładniejszy. Nigdy taka nie byłam.

Po kolei

Łączna liczba wyświetleń